Łowcy powinni
gonić, a nie być zwierzyną. Uciekają ze strachem w oczach jak sarny przed
wilkiem. Mira nie poznawał swoich ludzi. W jednej chwili stracili to, co starał
się w nich zakiełkować. Wolę walki i to uczucie, że są niepokonani, a teraz?
Bez broni uciekali przed jeźdźcami, a do tego bomba siedziała im na karku.
Czerwone światła bardzo mocno świeciły po oczach, a brunet wiedział, że musi
zareagować. Jak nie bomba ich wykończy to czarni jeźdźcy tego szaleńca.
Brunet staną
i poprawił skórzaną kurtkę na swoich ramionach. Biła od niego spokój i
wyciszenie. Kawałek dalej zatrzymała się Ven, która nie rozumiała, co chce
zrobić jej szef. Patrzyła na mężczyznę dużymi oczami.
-
Mira uciekaj! – krzyknęła do niego, ale on stał spokojnie i
czekał. Tupot metalowych kopyt zbliżał się coraz szybciej do nich – Mira
błagam! – krzyknęła przestraszona z łzami w oczach.
-
Ven – powiedział spokojnym głosem przywódca. Zachowywał się
tak jak by zaraz mieli wejść do kawiarenki na herbatkę – Wstyd mi za ciebie – odpowiedział
i spojrzał na nią z obrzydzeniem i wyższością.
-
Jak wstyd? Zaraz ciebie dopadną! – Krzyknęła widząc jak krwawi
jeźdźcy zbliżają się coraz szybciej.
Już przed oczyma miała jak Mira zostaje nadziany na ostre
guanu.
-
Patrz Ven i się ucz – odpowiedział i wyciągnął rękę.
-
Nie! – Krzyknęła zrozpaczona chcąc go jakąś zatrzymać.
Krwawy jeźdźca wyciągnął swoje guando i powiedzieć można, ze
to jego błąd. W jednej chwili brunet odwrócił się łapiąc guando i wyrywając je
z metalowej dłoni kłusownika. Obrócił je i zamachnął się raz, a dobrze ucinając
głowę kłusownikowi. Metalowy łeb jeźdźca upadł na ziemię i się poturlał, a
ciało zleciało z konia.
Uśmiech na twarzy mężczyzny za monitorem swojego laptopa nie schodziła.
Wziął joistika do ręki dobrze usadzając się na czarnym fotelu.
-
Wsiadaj na konia Mira i walcz – powiedział jeździec, a brunet
dobrze wiedział, że to ten szaleniec.
Usiadł szybko na metalowego konia. Był potężny, ale też
szybki. Nawet szybszy od zwykłego konia i mocniej zbudowany, żeby żaden wybuch
nie mógł go przewalić. Przez chwilę brunet mierzył wzrokiem kłusownika i
widział, że zamiast oczu u jeźdźcy są diamentowe ślepia. Błyszczały oślepiając
tym przeciwnika, ale przywódca wiedział, że nie może się łatwo poddać. Nie
zostanie po raz kolejny potraktowany jak mysz. To on jest łowcą i to on ściga,
a nie jego ścigają.
-
Skoro tak chcesz to walczmy – odpowiedział i wyciągnął guando
stronę metalowego blaszana.
-
Walczmy! – odezwał się jeźdźca i poleciały iskry. Czarne
guando spotkało drugie guando zmierzając się ze sobą.
Nagle brunet stracił podparcie upadając na ziemię. Koń
rozsypał się w proch natomiast koń jeźdźca zmienił się w drugiego jeźdźca. Tak
jak by jeden nie był już wystarczającym problemem.
-
Dwóch na jednego?! Nie grasz fer! – krzyknął, a czarnowłosy za
monitorem zmrużył oczy i warknął sam do siebie. Kliknął na guzik na monitorze,
a proch po koniu zmienił się w guando.
-
Masz Ven – odpowiedział pierwszy jeźdźca, a brunetka od razu
wzięła z ziemi czarne guando.
Zaatakowali piersi. Od razu Mira przyjął pozycję na mszę,
gdzie jedno kolano jest ugięte, a drugie podpiera swój ciężar. Dwoma rękoma
trzymał broń odpychając atak kłusowników. Oni coraz mocniej zaciskali, a on
coraz bardziej upór sprawiał mu ból i zabierał wiele ciężkich sił. Do tego byli
zmęczeni po wyczerpującej ucieczce. Ven zamachnęła się nogą i starała się
odepchnąć kłusownika, ale to nic nie pomogło, a tylko przetworzyło jej
kłopotów. Jeźdźca złapał ją za kostkę i zamachnięciem rzucił ją na ścianę.
Dziewczyna upadła na twarz na szarawą posadzkę, ale się podniosła obolała. Na
drżących nogach wstała i zamachnięciem chciała zaatakować jeźdźca, a ten
sprytnie ominął jej atak przez co upadła na kolana. Krzyknęła, kiedy dostała
mocnego kopniaka z metalowego buta sługusa tego szaleńca.
-
Co jest Mira? Zaraz wykończę twoją słodką Ven – odpowiedział
pierwszy łowca kopnął go w bok powalając na ziemię. Kopnięcie było tak silne,
że odrzuciła bruneta. Przeleciał na plecach kawałek dalej.
-
Czego ty chcesz?! – Krzyknął i podniósł się biegnąc, żeby
zaatakować. Pisk metalu było słychać w całym labiryncie.
-
Mów mi czarny kruku – odpowiedział i odepchnął bruneta na
długą odległość.
-
Mam gdzieś jak się zwiesz! – Krzyknął znowu się podnosząc
chociaż był nieźle poturbowany.
-
Jesteś wytrwały Mira, ale ciągle słaby – odpowiedział i
sprytnie ominą atak Miry.
Przywódca łowców był zażenowany, że jest ktoś silniejszy od
niego. To zawsze on był najsilniejszy,
a teraz okazało się, że technologia go przewyższa, ale pierwszy raz się spotkał
z taką technologią.
-
Za słaby do czego?! – wykrzyczał i zaatakował ostatni raz, ale
szybko tego pożałował bo został mocno odepchnięty.
-
Myślałem, że lepiej się zabawie, ale okazuje się, że nic tu po
moich jeźdźcach. Wyszkol ich lepiej Mira, spotkamy się jeszcze – odpowiedział
robot, który wyglądał jak młody mężczyzna. Ubrany w czarną koszulkę, czarne
rękawiczki bez palców, dżinsy i wysokie buty do kolan.
Nagle jeźdźcy jak by wyparowały w powietrzu. Przed chwilą
tutaj byli, a teraz ich w ogóle tutaj nie było. Blondyn spojrzał w niebo, a tam
nic nie było wypisane. Jedyne, co zostało po krwawych jeźdźcach to czarne pióra
kruka, które zostały rozsypane wszędzie.
Wszędzie
światła. Wszędzie ludzie, którzy gdzieś szli, ale stanęli zainteresowani o co
chodzi. Poturbowani Łowcy wyszli z klubu. Mata podtrzymywał Klemens, Celin
niósł na rękach nieprzytomną Ven. Nikt nie odzywał się do Miry, ale wiedział,
że wreszcie musi z nimi porozmawiać. Ta sytuacja to była już przesada. Do
bruneta podeszła młoda pielęgniarka.
-
Nic panu nie jest? – spytała podając mu wodę w białym kubku.
-
Nie. Jestem lekko poturbowany, ale to na szczęście nic
poważnego – odpowiedziałem lekko się uśmiechając do rudowłosej dziewczyny w
białym fartuchu.
Dziewczyna zarumieniła się lekko i odeszła do karetki. Przy
radiowozie stał Ivil patrząc na bruneta. Opierał się plecami o czarne auto z
założonymi rękoma patrzył na niego jak na ofiarę.
-
Ivil? – spytał Mira nie wierząc czy to on czy nie. Po
dzisiejszym dniu nie był niczemu pewien.
-
Podejdź Mira – ręką przywołał chłopaka do siebie z uśmiechem
na ustach.
-
Co ty tutaj robisz? – spytał go patrząc w jego ciemne oczy.
Ich spojrzenia spotkały się przez chwilę. Patrzyli na siebie nie mówiąc ani
słowa.
-
Było kolejne zabójstwo – odpowiedział, a brunet miał kamienną
twarz patrząc na niego i słuchając uważnie – Zabito szefa klubu w jego
apartamencie – odpowiedział w skrócie zdarzenie jakie zaszło.
-
Chyba wiem kto to – odpowiedziałem i obejrzałem się na swoich
łowców. Lekarze się zajmowali Ven i Matem. Klemens nie wiedział, co ma ze sobą
zrobić i co myśleć, a Frans był wściekły tak samo jak Celin.
-
Tak? Kogo podejrzewasz? – spytał unosząc jedną brew do góry.
Spytał się tak jak by nie wierzył.
-
Czarnego kruka – odpowiedział i wyjął z kieszeni spodni
papierosa. Odpalił go zapalniczką i odszedł z miejsca wypadku.
Wypadek czy
tak czy tak można to nazwać nie wiadomo. Z jednej strony zdarzył się wypadek i
coraz więcej Mira miał pytań do świata. Kim jest czarny kruk, jaki cel ma Ivil,
co jest za ścianą, dlaczego giną bogaci. Tyle pytań, a nikt nie chciał mu
odpowiedzieć.
Szedł sam ulicą wracając do krypty. Czarnowłosy spojrzał na
niego, nie przestając się opierać o radiowóz. Miał nie wyraźną minę. W jednej
chwili był przy radiowozie, a po chwili znikną jak jeźdźcy w tunelu.
- Czarny kruku,
bój się, bo zaczęła się zabawa i już nigdy nie będę zdobyczą – odpowiedział
brunet wypuszczając szary dym z ust. Wiedział, że to początek niebezpiecznej
gry, którą zaakceptował, ale teraz to będą grać na jego zasadach.
Parę literówek się zdarzyło i brakowało paru przecinków, ale chuj z tym.
OdpowiedzUsuńNadal nie mam pojęcia, co mam o tym opowiadaniu myśleć. Tyle pytań. Ale jakoś się przemęczę, nee?
Weny, Hrabio!
Ufff... ogarnęłam całość xD Przedstawię Ci moją szczerą opinię i jeśli coś Ci się nie spodoba, to się nie gniewaj, nie wytknę błędów dlatego, że jestem złośliwą jędzą, tylko dlatego, że chcę pomóc. ^^ Nazwijmy to takim zboczeniem dawnej oceniającej :P
OdpowiedzUsuńNie wiem, od czego zacząć. Chyba od zalet.
Największą zaletą Twojego opowiadania jest świat przedstawiony. Z tego, co widzę, wszystko dzieje się w postapokaliptycznym, zepsutym świecie... a przynajmniej takie to sprawia wrażenie. Lubię takie klimaty :) Podobały mi się te wszystkie smaczki rodem ze świata sci-fi... hologramy, mutanty i te inne sprawy... fajnie, że coś takiego wplatasz :)
Co do bohaterów, to ciężko mi się wypowiedzieć. Na razie rozróżniam głównie Mirę, bo to on jest tutaj głównym bohaterem i Ivila, bo typek wydaje mi się podejrzany. No i Ven, bo to kobieta. Coś oszczędny jesteś, jeśli chodzi o postacie kobiece. xD Co do reszty, to może z czasem zacznę ich lepiej rozpoznawać. Żeby Twoi czytelnicy trochę lepiej ich rozróżniali, proponuję, żebyś zrobił podstronę i opisał każdego z nich. Szybciej będzie ogarnąć :D
I teraz koniec słodzenia, zacznę ględzić :P Jak dla mnie to robisz bardzo dużo błędów. Radzę Ci, poczytaj swoje teksty, przed publikacją. Nawet, jeśli nie jesteś orłem z ortografii, to część błędów z pewnością wyłapiesz i poprawisz. Dla ciebie to parę minut, a dla potencjalnego czytelnika od razu większa przyjemność przy czytaniu :D
Oto przykładowe błędy:
"W jednej chwili był przy radiowozie, a po chwili znikną jak jeźdźcy w tunelu." - pisze się "zniknął". Nie zjadaj "ł" :)
"Miał nie wyraźną minę." - "niewyraźną" piszemy razem :)
Poza tym wypatrzyłam braki w przecinkach i sporo powtórzeń. Ale to na pewno zauważysz, jak będziesz czytał znów to, co do tej pory napisałeś. Zresztą widzę, że się starasz, bo od prologu do czwartego rozdziału zauważyłam, że tych błędów jest coraz mniej. Starasz się je wyeliminować, co mi się podoba :)
Podsumowując, Twoje opowiadanie ma potencjał. Historia jest ciekawa i może naprawdę wciągnąć czytelnika, ale jak już wspomniałam, błędy trochę przeszkadzają w odbiorze. Ale powolutku, małymi kroczkami na pewno się ich pozbędziesz.
To by chyba było na tyle. Pozdrawiam i życzę, byś się robił coraz lepszy w pisaniu :D