Ivil patrzył swoimi
ciemnymi oczami na łowcę i stali tak patrząc na siebie. Niektórzy nazwali by to
,,grą oczu’’ ale ich soczewki nic nie wyrażały. Patrzyli się na siebie i w
milczeniu pochłaniali tlen zupełnie nie reagując na żadne bodźce z zewnątrz.
Papieros czarnowłosego już dawno się wypalił, a on nie zaciągnął się ani razu
odkąd blondyn zadał mu takie dziwne pytanie, takie niesamowite i niespotykane.
Nikt nigdy się nie pytał niego o to. Nikt nigdy też nie śmiał, albo się nie
interesował. Zasadą nowego świata było, że po uzyskaniu dorosłości nie
wypytywało się o rodziców. Oni jak by przestawali istnieć przez, co wiele osób
nie decydowało się już na dziecko tak jak kiedyś.
-
Mój ojciec? – spytał głucho sam siebie, wreszcie przerywając
tą cisze – Czemu cię to obchodzi? – spytał, a brunet zmrużył tylko oczy.
-
Bo chyba mamy coś wspólnego nie uważasz? – zadał pytanie na
pytanie wykręcając się od odpowiedzi. Nie chciał mu przypominać tamtej sytuacji
chociaż podejrzewał, że Ivil bardzo dobrze ją zna.
-
Dzień dobry panowie – Ich jak że zaciętą dyskusje przerwał pan
po trzydziestce.
Miał ciemne niebieskie zielone oczy jak trawa po deszczu i
brązowe włosy jak kora drzewa. Był bardzo wysoki i dobrze zbudowany. Ubrany
bardzo elegancko, żywcem wyciągnięty z dziewiętnastego wieku. Ukłonił się nisko
czym bardzo zdziwił Mirę. Ostatni raz ukłon widział na starym filmie, kiedy raz
odnalazł starą kasetę w bibliotece.
-
Witam Wojciechu, co się dzieje? – spytał Ivil. Jak widać
bardzo dobrze zna mężczyznę.
-
Nic się Panie Ivilu nie dzieje – Odpowiedział i poprawił swój
cylinder za pomocą drewnianej laski. Była bardzo dobrze wykończona z idealnego
drewna. Solidna i na pewno bardzo droga, ale warta swojej ceny. Najwyżej tak
uważał brunet.
-
A jak tam zwłoki? – Kontynuował czarnowłosy odpalając ponownie
papierosa. Zaciągnął się szarym dymem i po chwili wydmuchał ją i tak jak by
jego wszystkie mięśnie nagle się rozluźniły.
-
Są już w prosektorium – odpowiedział – A co ta za przemiły
pan? – spytał zaciekawiony i czekał, aż Ivil przedstawi mu tego mile
wyglądającego mężczyznę.
-
Mira to jest Pan Wojciech Wojciechowski jest prywatnym
detektywem pracuje dla mnie od dłuższego czasu. Panie Wojciechu to jest Mira –
odpowiedział przedstawiając ich sobie.
Brunet uścisnął rękę mężczyzny. Poczuł na sobie lekki
uścisk, nie delikatny, ale też niezbyt silny. Pokazywało to jego elastyczność w
działaniach i podejściach do ludzi. Mira już dawno nauczył się mowy ciała ludzi
i trzeba było przyznać, że uścisk dłoni mówi wiele o człowieku tak samo jak
charakter pisma czy postawa ciała.
-
Miło mi pana poznać – odpowiedział kulturalnie łowca i
spojrzał na swojego współpartnera. Nie wiedział czy ma go tak nazwać, bo
pracowali razem, ale jedno patrzyło na ręce drugiego.
-
Mi również. Chyba mogę do pana mówić po imieniu? – spytał i
spojrzał na niego.
-
Oczywiście, że tak – Rzekł mężczyzna chociaż wcale nie chciał
współpracować z nim. O wiele bardziej wolał z Ivilem. Teraz będzie musiał
dzielić się jego uwagą, chociaż nie miał jej za dużo dotychczas.
-
Jaka sytuacja panie Wojciechu? – spytał czarnowłosy i spojrzał
na komisarza swoimi czekoladowymi oczyma. Łowca przez chwilę poczuł uderzenie
Deja vu tak jak by już widział te oczy.
-
Nie żyje od pięciu godzin. Nazywał się Karol Timmery. Zajmował
się dilerką i prostytucją – odpowiedział patrząc do swojego przenośnego
smartbada.
-
Był prostytutką? – zażartował Mira, ale jego kawał nikogo nie
rozśmieszył? – No, co wy chcecie? Był zabawny – odparł i ruszył z nimi pod
wielki dach z kamienia.
Źródła wyglądały
jak jakaś świątynia z ciepłą wodą.
Gorącą wodę dostarczano z groty w górach, która ogrzewała wodę. Małe świątynie
z wodą stały w rządku. Każdy miał swoją własną świątynie wynajętą na określony
czas. W pakiecie były masarze od pięknych kobiet, dodawanie do wody olejków
zapachowych, kwiatów itp. Źródła były przykrywane przez krzaki w pachnącymi
kwiatami. Zapach pomarańczowych kwiatów było czuć w całych źródłach. Blondyn
wszedł na podest zaraz za detektyw i biznesmenem. Blond włosa dziewczyna ubrana
w niebieskie rurki, białą koszulę oraz czarne buty pisała coś na swoim
tablecie. Była bardzo piękna i na szyi miała indyfikator.
-
Kto to jest? – spytał Łowca przypatrując się pięknej
dziewczynie. Chciał wiedzieć, co tak piękna dziewczyna robi w szeregach
policji.
-
A to Dina
Harer. Pracuje w prosektorium – Odpowiedział detektyw.
-
Mogę z nią porozmawiać? – spytał przyglądając się dziewczynie.
-
Nie Mira, mamy robotę porozmawiasz z nią później –
odpowiedział Ivil i pociągnął go w stronę małego domku urządzonego w stylu
Japońskim. W środku były gejsze, które stały za drewnianą ladą lekko przejęte,
że po tej akcji stracą klientów.
-
Dzień dobry. Możemy zadać parę pytań? – spytał biznesmen z
uśmiechem na ustach. Kobiety lekko się uspokoiły i siknęły głowami.
-
Więc tak – Wyjął swój telefon i coś włączył – Rozmowa jest
nagrywana. Wyrażają panie zgodę na udzielenie informacji w sprawie zabójstwa? –
spytał, a kobiety znowu skinęły głowami.
-
Proszę odpowiedzieć – Blondyn zmrużył oczy i oddalił się od
lady wychodząc na zewnątrz. Brunet zadawał pytania, a on odpalił papierosa
przyglądając się wspaniałym widokiem.
Zszedł z
drewnianego podestu i stanął blisko krawędzi. Spojrzał na dół i splunął. Jego
ślina bardzo długo leciała na dół za nim spadła. Blondyn ledwie usłyszał jego
uderzenie. Co znaczyło, że bardzo wysoko byli i każdy morderca przecież mógł
zrzucić ciało na dół i po problemie, ale trudził się z zabiciem jego. Niestety,
ale żadna historia z niczym się nie łączyła. Mirze nawet nasuwał się wątek, że
to nie porachowane sprawunki między tym facetem, a jakimś przestępcą, ale
przecież ma ochronę i to nie pasowało do siebie. Czyżby przyszedł bez ochrony?
Blondyn wiedział i był bardzo pewny. Nic się ze sobą nie nasuwało i to go
najbardziej denerwowało. Koło niego stanęła Dina odpalając papierosa.
-
Okropna sprawa. To tak wygląda jak by umarł naturalnie, ale to
na pewno nie to – zaczęła rozmowę zaciągając się papierosem.
-
Nie mam pojęcia, co się dzieje. Kolejne zabójstwo i nic nie ma
ze sobą powiązania – spojrzał na góry, które dosięgały chmur. Były wielkie i
potężne. To człowiek miał przed nimi respekt, a nie one przed człowiekiem.
-
Dlaczego ktoś ich zabija? – spytała spoglądając na Łowcę.
-
Nie mam zielonego pojęcia, ale się dowiem tego – odparł i
wyrzucił niedopałek, który zaczął spadać na ziemię. Włożył ręce do kieszeni i
odwrócił się do niej plecami odchodząc. Ruszył przed siebie mając zupełną
pustkę w głowie.
Ivil wyszedł z
domku i spojrzał na dziewczynę mrużąc oczy. Mira już dawno odszedł i wszyscy
zaczęli już iść.
-
Zostaw go – powiedział czarnowłosy, a dziewczyna uniosła jedną
brew do góry zaciągając się swoim papierosem.
-
Sam go zostaw – odparła i odwróciła się twarzą w stronę gór.
Usłyszała dźwięk butów.
Czarnowłosy odszedł, a blondynka została szykując plan jak tutaj uzależnić
od siebie szefa Łowców. Ubiegnie Ivila
i mu przeszkodzi w panie chociaż miała to by być ostatnia rzecz jaką zrobi. ***
Nie sprawdziany nie bijcie za błędy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz