Obrzeża - Żaden śmiertelnik się tam nie zapuszcza. Bagniste tereny, pachnące siarką i jedyne, co tam znajdziesz to wysokie budynki po starych elektrowniach z 2030 i słupach energetycznych. Miasto chroni przed mutantami linie wysokiego napięcia, która jest wysokości na dwa metry i wszystko, co dotnęło Lini zmieniało się w pieczonego kurczaka. W dzień linie nie były włączane, ale w nocy na obrzeża przychodziły różne stworzenia.
Łowcy skakali, co drugą wysepkę, żeby nie dotykać tego śmierdzącego szamba. Znakiem rozpoznawczym ich były czarne, dżinsowe spodnie, biała koszula, czarne krawaty i czarne marynarki. Buty ich były czarnymi tenisówkami z białym, gumowym paskiem przy podeszwie. Każdy, kto widział tak ubranego człowieka, wiedział, że to Łowca.
- Mira i co teraz? - spytała Ven, która jako jedyna kobieta miała szczególne prawa i szczególnie była traktowana.
- Załóżcie okulary szukamy Scrolsów -Wszyscy założyli na nosy najnowszej regeneracji okulary z czarnego złota, które pokazywały cały obszar i wykrywały mutanty. Scrolsy to wielkie w szerokości na dwa metry czarne pająki, które mają wścieklice i atakują wszystko, co napotkają. Parę osobników nie wróciło na dzień do swoich krypt i teraz Łowcy muszą zabić je zanim przedostaną się do miasta.
- Obrzydliwe stworzenia. Mam ciarki jak pomyśle o ich pyskach nasączonych pianą - Podsumował Celin, który jak każdy, Włoch lubił rzeczy ładne i pięknie pachnące.
- Widzę jednego - Powiedział Mat i przybliżył pomiar swoich okularów ze 100 do 200.
- Podaj namiary Mat? - Poprosił go Mira. Obszar był wielki i znalezienie pająka, który stara się ukryć przed słońcem jest trudne.
- 12 B i z . . . 50 stóp na przód - Ciemny blondyn od razu nastawił okulary i dostrzegł teraz wygłodniałą bestie.
- Jest głodny trzeba uważać - Odpowiedział Klemens przypatrując się rozwścieczonemu mutantowi.
- Ta . . . Kurwa! - Nagle usłyszeli strzał i na Celina poleciała zielona maź. Był w niezłym szoku.
- Wybacz, że nie krzyczałem ,,Uważaj", ale to mogło wystraszyć mutanta - Mira dobrze znał ten głos. W końcu był w nim zakochany. Zdjął okulary i spojrzał na . . .
- Sasza - Powiedział cicho jak by sam do siebie, nie wierząc, że stoi przed nim.
Sasza młody chłopak, jak sam siebie nazywa jest samotnym wilkiem i nie chce dołączyć do Łowców, chociaż Mira mu proponował dołączenie. Ubrany najczęściej był w spodnie moro, buty czarne, aż za łydkę zrobione z śliskiego materiału, żeby każda substancja spływała po tym jak po maśle. Biała koszulka i kurtka w formie kamizelki. Na dłoniach miał rękawiczki bez palców wykonanej ze skóry. Jego włosy były iście ścięte modnie. Przy lewym uchu najkrótsze włosy i coraz wyżej były dłużę. Przy przedziałku nawet do 8 centymetrów. Po lewej stronie natomiast miał długie włosy, które stopniowo opadały mu na ramie. Miał tak włosy białe jak mleko z lekko puderkowo różowymi końcówkami.
- Mira, przyjacielu wybacz, że nie dzwoniłem, ale dopiero wczoraj wróciłem do domu z polowania - odpowiedział wyciągając do niego ręce, żeby go przytulić. Ciemny blondyn od razu przytulił chłopaka zaciągając się cicho jego zapachem .Cynamon i siarka, mógł by go wąchać codziennie.
- Dobrze, że byłem w pobliżu, bo by z ciebie makaroniarzu została plama i nie było by, co zbierać. Mama mia! -Zaśmiał się wyjmując z kieszonki przy pasie nabój z środkiem wybuchowym. Załadował do nowoczesnego Kalibru 16. Była to broń o długiej lufie w kształcie bumerangu i drewnianym uchwycie. Po lewej stronie było kółeczko, które przybliżało cel pokazując go, wyraźnie. Można tą broń porównać do snajperki wręcz.
- Bardzo śmieszne, po prostu byłem nie uważny - Celin założył ręce na piersi odwracając wzrok.
- Porozmawiamy o tym w Krypcie - odpowiedział Mira, który czuł wielki wstyd przed Saszą, że jego chłopiec tak go skompromitował.
Celin zamknął się obrażony dalej nie dyskutując.
- Sasza, co tutaj robisz? - spytała Ven zakładając ręce na piersi.
- A co mogę robić na obrzeżach? Dostałem zamówienie na 100 odnóży Scrolsów. Czyli muszę ubić 13. Jak na razie mam ubitych 6, z tym tutaj to będzie 7 - pokazał na zmasakrowane zwłoki mutanta.
- Masz jeszcze jakieś zamówienie? - spytał zaciekawiony Frans odpalając papierosa.
- Tak, mam zebrać 50 jaj wywern, co jest trudne, bo samice wywern siedzą w legowisku, oraz jakieś 80 skrzydeł małych wywern, co też jest cholernie trudne, bo małe wywerny są z matką w legowisku.
- To musisz jakimś mięsem zachęcić wywerny, żeby odeszły od legowiska, bo walka ze wszystkimi to nie ma sensu.
- Możemy ci pomóc - Przerwał szef Łowców wypowiedź rudowłosemu chłopakowi. Nagle wszyscy spojrzeli na Mire, uważając, że ta miłość do biało włos ego wpędzi ich, kiedyś do grobu.
- Tak? Wielkie dzięki. To jutro może? Kiedy zegar na ratuszu wybije drugą trójkę, co? - spytał, a Mira żywiołowo pokiwał głową zadowolony, że znowu go zobaczy.
- Dobra Sasza pozbieraj odnóża bestii za nim się przeterminują, a my idziemy dalej - Klemens pociągnął ciemnego bruneta za ramie idąc dalej i zakładając drugą ręką okulary na nos.
Szli tak dłużą chwile i nikt się nie odzywał.
- Co jest? - spytał najważniejszy członek Łowców.
- Nic! - odpowiedzieli wszyscy zgodnie głośnym krzykiem. Nikt nie chciał denerwować szefa, że mają dość wykonywania pracy za Sasze, bo Mira jest w nim zadłużony po uszy od dłuższego czasu.
- Dajcie spokój, będzie fajnie. Wyszalejecie się - Brunet wiedział o co wszystkim chodzi i starał się to wszystko jakoś załagodzić, chodź łatwo nie było.
- Mira, my mamy już dojść załatwiania za niego roboty - Odpowiedział Mat, który był najbardziej odważny z całej piątki.
- No, ale sami ostatnio mówiliście, że nic się nie dzieje, to znalazłem wam zajęcie - odpowiedział.
- Nie, to ty znalazłeś sobie zajęcie. Patrzenie w zielone oczy Saszy - stwierdził Celin, który wcale nie narzekał na brak nudy. Brunet zmrużył oczy i już chciał nakrzyczeć na najmłodszego, ale przerwało ich dyskusje atak pająków.
- Zaraz do tego wrócimy - odpowiedział brunet i wyjął z kieszeni pistolet i wymierzył strzelając pierwszy w monstrum. Ustawili się w kółko plecami do środka i strzelali do pędzących bestii, które sprytnie omijały strzały - Mat do środka zrób barierę zaraz do nas dobiegną!
- Robi się szefie - Okularnik wszedł do środka i ukucnął otwierając swój przenośny komputer i wpisał kod na barierę ochroną. Pająki wpadły na bramę, ale odskoczyły od niej. Z ich pyska leciała piana. Sapały i były cholernie głodne.
- Szefie, co robimy? - Spytał Frans, a Mira się zastanowił.
- Ven masz bombki? - spytał brunet, a dziewczyna wyjęła z kieszeni dwie małe bombeczki o kolorze czerwieni.
- Proszę szefie - mężczyzna wziął dwie bombki z zgrabnej dłoni dziewczyny i podał drugą Celinowi.
- Plan jest taki. Mat wyłączasz barierę, a ja i Celin wskakujemy na tył bestii i kładziemy bombkę. Jasne? - odpowiedział.
- Jasne - Odpowiedzieli wszyscy zgodnie i nikt nie zaprotestował.
- Na trzy Mat . . . Raz . . . Dwa . . . Trzy - W jednej chwili brama zgasła, Celi i Mira wskoczyli na czarne pająki za nim te zdążyły się zorientować, co się dzieje? Położyli bombkę na ich kokonach i zeskoczyli z niech, a wszyscy biegiem, szybko uciekli od tamtego miejsca. Włożyli okulary i spojrzeli na wybuch pająków.
- Super. Kocham eksplozje! - wykrzyczał zachwycony Włoch i prawie podskoczył z radości.
- No Ven wy sprawcie tą drugą elektrownie, Niech Mat i Frans sprawdzą trzecią, my jesteśmy blisko przy tej pierwszej to ją sprawdzimy okej?
- Nie ma sprawy szefie jak coś będzie nie tak to zadzwonimy - Odpowiedziała ciepłym i sympatycznym głosem.
- Dobra to do roboty - Odpowiedział i rozłączył się. Weszli do ciemnego opuszczonego pomieszczenia, gdzie jedyne światło było dostarczane przez potłuczone okna. Paląc papierosa zaczęli się rozglądać po dużym pokoju, który tak dobrze znali.
- Szafie, odpowiesz mi na pytanie? - Spytał Celin idąc w prawo i rozglądając się po zniszczonych kanapach, krzesłach, stolikach, uschniętych roślinach, wybitych szybach czy niszczącym się tynku.
- Możesz zadać, odpowiem, albo nie - odpowiedział Mira i odsunął kanapę zaglądając za tył, ale po za karaluchami, które przeżyją wszystko. Nic ciekawego nie znalazł.
Celin przez chwile się zastanawiał po czym powiedział.
- Czemu nie powiesz Saszy, co do niego czujesz? - spytał i zaglądnął pod spód lady.
To pytanie zszokowało Mire, który staną i przez chwile zastanawiał się czy dobrze usłyszał, a kiedy utwierdził się w tym przekonaniu zastanowił się, co ma temu dzieciakowi odpowiedzieć.
- Widzisz . . . Em . . . To nie takie proste . . . em . . no wiesz - jąkał się, zażenowany tym, co mówi. Szli korytarzem i dotarli do starzejących się schodów, poręczy nie było, a gdzie nie gdzie były dziury, w które łatwo było wpaść.
- Czemu nie jest proste? - Jasny blondyn drążył temat.
- On nienawidzi homoseksualistów . . . brzydzi się nimi - Odpowiedział i westchnął. Wreszcie to powiedział i przez chwile zrobiło mu się lżej.
- Przykro mi - odpowiedział Celi i spuścił głowę - Mira patrz! - Podbiegł do przewróconej kanapy i zepchnął ją z białego worka. Otworzył worek z Mirą i rozpruł go. Był to niski, grubszy facet. Bogato ubrany, lekko łysawy. Miał poderżnięte gardło
- Bestie? - spytał siedemnastolatek.
- Tak bestie, ale ludzkie - odpowiedział Mira i zadzwonił po swoich Łowców - Przybiegajcie do nas. Znaleźliśmy coś ciekawego - odpowiedział i rozłączył się patrząc na ciało.
No i jest poprawka formy! Jak kocham na takie rzeczy patrzeć :3 Ale:
OdpowiedzUsuń- w epice liczby piszemy słownie, czyli musisz męczyć się z zapisaniem 29434 słownie. Ja robię sobie wyjątki od tej reguły i duże liczby (np. kilkudziesięciu tysięcy) oraz godziny zapisuję liczbami. Tak, wiem, leniem jestem xd A tego, tej regule nie podlegają roki - je zapisujemy normalnie.
- " - No Ven wy sprawcie tą drugą elektrownie, Niech Mat i Frans sprawdzą trzecią, my jesteśmy blisko przy tej pierwszej to ją sprawdzimy okej?" - Z Ven ma sprawdzać drugą elektrownie? No i z kim Mira? Nie zapisałeś tego xd A jak zapisałeś, to przepraszam. Debilem jestem i mogę nie zauważyć xd
- "Celi i Mira wskoczyli na czarne pająki za nim te zdążyły się zorientować, co się dzieje?" - A po cio tu pytajnik? Kropeczka wystarczy xd I "zanim". Można zapisać "za nim", ale wtedy to oznacza, że coś jest za jakimś osobnikiem płci męskiej xd
- przecinka nie stawiamy przed: i, oraz, ani, ni, lub, bądź, albo, czy. Chyba, że się powtarzają. Wyjątek w zdaniach złożonych - tam musisz rozdzielać każde orzeczenie.
- partykułę "by" można pisać łącznie z czasownikiem ("czytałby", ale oczywiście może być osobno. Jednak razem, według mnie, lepiej się czyta.)
- "Nie ma sprawy, szefie, jak coś będzie nie tak to zadzwonimy" - a tak się robi, jeśli imię/ksywka osoby, do której się zwracamy, jest w środku wypowiedzi.
A teraz coś przyjemnego:
*czyta opis Sashy*
...
O_o
DAJ MNIE GO!!! Cudo~ *topi się* Nie dziwię się Mirze, nie dziwię...
Zaczyna robić się ciekawie. Wiesz, że lubię takie klimaty? Nie? No to teraz wiesz xd Idę czytać dalej.
Przy tej notce znalazłam jednego kwiatka:
OdpowiedzUsuń"Otworzył worek z Mirą i rozpruł go." - to zabrzmiało tak, jakby rozpruł Mirę, a nie worek xD
Chciałam napisać jeden długi komentarz, jak ogarnę całość, ale mogę o tym kwiatku zapomnieć, więc wolałam zamieścić go teraz.